Producent i dj, którego solowa kariera na poważnie rozpoczęła się dopiero w 2017 roku, gdy do słuchaczy trafiła jego debiutancka EP-ka „Votulia”. Jednak na polskiej scenie Agim jest znany od ponad dwóch dekad dzięki swoim projektom, takim jak Deliver, Nervy i Őszibarack. W 2018 roku jego wspólny utwór z Brodką stał się jednym z największych hitów tamtych 12 miesięcy. Przez lata Agim nie bał się eksperymentować ze swoim brzmieniem. Starał się tworzyć swój unikalny sposób produkcji, miksowania dźwięku co zapewniło mu rzeszę fanów i miano jednego z najciekawszych polskich producentów muzyki elektronicznej.

Chociaż tworzy już od 2014 roku, Alan Dixon jest właśnie teraz o krok od przebicia się do mainstreamowej świadomości słuchaczy muzyki elektronicznej. Gdy zaczynał, jego brzmienie było mieszanką soulowego house’u i cosmic disco. Przez ostatnie lata produkcje Alana przeszły ewolucję, a czerpiący inspiracje z italo artysta, przykuł uszy takich twórców jak Danny Howard, Annie Mac czy Pete Long. Rok 2020 pozwolił mu, całkowicie skupić się na swoich produkcjach czego efektem były releasy dla Defected, Permanent Vacation czy Me Me Me. Producent założył również swój własny label Love Attack, na którym wydaje artystów, których brzmienie jest najbliższe jego sercu. Dla Alana występ na CARBON Silesia Festival będzie debiutem w naszym kraju.

Agents of Time to twórcy, którzy w opinii wielu słuchaczy są odpowiedzialni za to, jak brzmi współczesny tech house. W ich „neo trance’owych” produkcjach taneczna melodyjność łączy się z melancholijnymi strukturami, które zmieniają się w logiczną całość dzięki ciężkiej porywającej do tańca stopie. Trudno o mocniejsze i bardziej festiwalowe brzmienie niż to, co otrzymujemy od włoskiego duetu. Ich muzyka to często hipnotyczne tracki, których celem jest nieoczywiste wyciągnięcie naszych emocji na powierzchnię, poprzez wymuszenie na nas tańca i doprowadzenie nas do ekstazy. Ich występ w Zabrzu pozwoli fanom usłyszeć nowe produkcje, które znajdą się na pierwszym od 2014 roku longplayu wydanym przez duet. Po 12 EP-kach artyści postanowili zmierzyć się z długim formatem, który pozwoli im przełożyć story telling znany z ich występów na żywo do ograniczonej, ale ekscytującej formy albumu. Jeśli tęsknicie za czasami, gdy w klubach królowały świeże produkcje od Booka Shade czy Stephene’a Bodzina występ Agents of Time to muzyka, która pozwoli wam się zakochać na nowo w wypełnionych synthami tanecznych produkcjach.

Gdy w 2005 roku do słuchaczy trafił „Body Language”, pewnie nikt nie spodziewał się, że piosenka ta będzie jednym z najważniejszych tracków tamtej dekady. Oczywiście Booka Shade tworzyli muzykę już od dziesięciu lat, ale to utwór, który stworzyli wspólnie z M.A.N.D.Y. wyniósł ich na szczyty sceny elektronicznej . Przez następne lata duet potwierdzał nie tylko swoje wyjątkowe umiejętności produkcyjne, ale również live actowe i djskie. I chociaż zawsze ocierali się o tę bardziej mainstreamową twarz elektroniki, nigdy nie zrezygnowali z miłości do swojego prawdziwego brzmienia, z dumą chełpiąc się swoimi alternatywnymi korzeniami, które zawsze były słyszalne w ich produkcjach i dj setach. Booka Shade przez lata istnienia stał się synonimem tanecznej elektroniki, która w idealny sposób łączy minimalizm, z melodyjnością i głębią basu. Zresztą nie trzeba tego nikomu mówić – bo Polacy kochają Booka Shade.

Holiday 80 to duet związany z genialną wytwórnią The Very Polish Cut Outs. Obaj twórcy od lat tworzą fascynujące i zaskakujące house’owe edity legendarnych polskich nagrań, wśród których można usłyszeć m.in. Krzysztofa Krawczyka i Kombi. Jeśli chcecie zakochać się na nowo w muzyce naszych rodziców, ale dostać ją w nowoczesnej tanecznej wersji, musicie ich usłyszeć.

Harland, przedstawiciel kultowego Addiction Records, podchodzi do muzyki podobnie jak do swojej twórczości designerskieJ. Wie jak stworzyć utwór, który składa się w jedną sensowną całość, napełniając słuchaczy świadomość, że wszystko w nim idealenie skrojone Od basu, przez połamaną perkusję, po dźwięki, które unoszą cię w powietrze.

Kraak & Smaak to zespół, którego nazwa opiera się na holenderskim powiedzeniu, które oznacza „ani tu, ani tam”. Ich debiutancki album, wydany w 2005 roku „Boogie Angst”, zachwycił recenzentów i słuchaczy swoim innowacyjnym i nowoczesnym podejściem do tradycyjnego funku, które czerpało pełnymi garściami z brzmień w stylu Blaxploitation. Nie potrzebowali dużo czasu, aby ich sound zaczął przyciągać słuchaczy spoza Holandii i dosyć szybko zaczęto ich zapraszać na najważniejsze europejskie i światowe festiwale. W końcu kto mógłby się powstrzymać przed tańcem do muzyki, w której funk mieszał się z elektroniką, disco, soulem, a nawet popem. Przez następne lata muzycy potwierdzali swoje niemałe umiejętności kolejnymi niesamowitymi płytami i występami na żywo, przez które wiele mediów określało ich mianem „live actu, który musisz zobaczyć”. Ich twórczość była również doceniana przez największy gwiazdy muzyki, dzięki czemu K&S tworzyli oficjalne remixy dla takich twórców jak Moby, Chromatics, Royskopp, czy dla jednej z najważniejszych artystek w historii muzyki popularnej Arethy Franklin. Dwa lata temu wydali jak dotąd ich ostatni, szósty w karierze album pod tytułem „Pleasure Center”, który był kulminacją 24 miesięcy pracy i pierwszym wydawnictwem, które trafiło do nas za sprawą ich własnego labelu. Panowie są wygłodniali występów na żywo i powrotu na festiwalowe sceny, dlatego przygotujcie się na dźwiękową burzę.

Nie ma niczego łatwiejszego niż pisanie o legendach muzyki. W końcu wystarczy otworzyć słownik i znaleźć wyrazy bliskoznaczne takich słów jak: genialny, wpływowy, niesamowity i uwielbiany. Tak jest właśnie w wypadku opisywania LTJ Bukema, człowieka instytucji, którego ksywka w Polsce i na całym świecie automatycznie pobudza szybsze bicie serc fanów. Swoją karierę Bukem rozpoczął pod koniec lat 80. Początkowo jako dj z czasem zaczął wydawać własne produkcje, które według wielu były uznawane za początek tzw „inteligentnego drum and bassu”. Lutem bowiem czuł dumę ze swoich fascynacji jazzem i ambientem i w nierealnie wręcz naturalny sposób umiał łączyć te, wydawać by się mogło, lounge’owe brzmienia w szybką, taneczną rytmikę znaną z jego początkowych występów na rave’ach w Wielkiej Brytanii. Jego label Good Looking Record przez lata odkrywał dla słuchaczy kolejne pokolenia nowych i ekscytujących artystów, a jego wpływ na przyszłość muzyki elektronicznej był tak duży, że jeśli na świecie istnieje producent zasługujący na określenie „influencer” to właśnie on. Każdy występ tego artysty w Polsce przyciąga pod scenę oddanych fanów i nie można im się dziwić, rzadko kiedy mamy okazję oglądać prawdziwego mistrza przy pracy.

Marcin Krupa to jeden z najciekawszych producentów polskich ostatnich lat. Ma żonę i dziecko, ale nadal nie nudzi mu się siedzenie w kuchni, gotowanie dla rodziny i samplowanie polskich piosenek, aby zrobić z nich disco house’owy banger. Jedyne co go boli to fakt, że nigdy nie dostał nagrody od Muno.

Roger za rok będzie świętował 20 lecie pracy djskiej. Co jest o tyle zabawne, że w 2015 roku mógł się poszczycić mianem jednego z „odkryć roku” Munoludów. Jednak to wyróżnienie było tylko potwierdzeniem jego otwartości na muzykę, chęci zmian i ciągłego rozwoju, bo tylko skończony dj przestaje szukać lepszego, bardziej uwielbianego przez niego brzmienia. Roger nigdy nie przestał i dzięki temu nadal może czuć się jak zakochany w muzyce małolat.